Wycieczka do Czarnobyla

Na mapie swoich podróży, jakie udaje nam się zaliczyć w swoim życiu i odhaczyć jako odwiedzone, nie zawsze mamy tylko te piękne i malownicze miejsca. Czasami trzeba zagłębić się w rejony, w których historia zapisała tragiczną kartę. Ludzie lubią zajmować się historią i pogłębiać swoją wiedzę, związaną z tym aspektem. Sam uwielbiałem od najmłodszych lat zajmować się tym, co wydarzyło się kiedyś. Dziadek i tata nauczyli mnie, bym nie ignorował wydarzeń historycznych i zawsze miał szacunek do osób starszych, oraz tych, którzy oddawali życie za to, bym mieszkał dziś w tak pięknym kraju. Jestem więc dumny, że jestem Polakiem i nigdy nie wstydzę się o tym mówić, gdy przemierzamy kolejne zakamarki świata. Jesteśmy w większości krajów lubieni i szanowani jako naród, więc nie mamy się czego wstydzić.

Jakiś czas temu postanowiłem wybrać się na wycieczkę do sąsiedniego kraju, czyli na Ukrainę. Sytuacja, która wydarzyła się tam w 1986 roku, odbiła się poniekąd na całym naszym pokoleniu. Byłem wtedy w brzuch mamy, gdyż urodziłem się rok później, więc tym bardziej interesowała mnie ta historia i już od małego chciałem ją zbadać. Okazja nadarzyła się kilka miesięcy temu, gdy wraz z żoną zobaczyliśmy ogłoszenie w sieci, które było wypisane wielkimi czerwonymi literami. Brzmiało ono Czarnobyl – wycieczka, a cena od razu przykuła nasze oczy. Super złożył się też fakt, że mieliśmy 4 dni wolnego od pracy, gdyż był długi weekend. Cała wycieczka w tamto miejsce zajmowała 2 i pół dnia, więc idealnie nam to pasowało.

Jak pomyśleliśmy tak też zrobiliśmy i jeszcze tego samego popołudnia żona zabukowała nam samolot z Warszawy. Na lotnisko pomógł nam się dostać mój szwagier i już 3 godziny później byliśmy na miejscu. Po chwili zauważyliśmy, że prawie cały samolot, który z nami leciał, to nasi rodacy. Szybko udało nam się więc złapać kontakt i mieć kompanów wycieczki. Zebraliśmy się w grupkę ośmiu osób, które pasowały do nas charakterami i już na starcie wiedzieliśmy, że będzie to fajnie spędzony czas. Na miejscu przytłoczył nas jednak mocno obraz tragedii, jaka się tam rozegrała. Mimo, że minęło już od niej ponad 30 lat, to wciąż jest tam wyczuwalne małe promieniowanie. Założyliśmy dlatego specjalne maski, buty i rękawiczki, żeby przypadkiem nie poczuć się źle.

Zawsze warto minimalizować zagrożenie i przestrzegać wielu zasad. Wychodzimy bowiem z założenia, że może nas to uchronić od jakiejś nieprzewidzianej choroby. Przewodnik, który świetnie mówił po Polsku. pokazał nam miejsca, w których zginęło najwięcej osób. Największym szokiem były buty strażaków, którzy dojechali na miejsce jako pierwsi i musieli gasić pożar reaktora. Ich buty były napromieniowane, mimo że jak już wyżej wspomniałem, minęło ponad 30 lat. Rozmiar tragedii był więc ogromny i wyobraziliśmy sobie wszyscy, co czuli Ci biedni strażacy, którzy pędzili na miejsce tragedii, mają dużą pewność, że zginą już po kilku minutach. Promieniowanie na miejscu było bowiem tak duże, że chwile po ugaszeniu pożaru ginęli z powodu chorób.

mojpodroznik.pl

[Głosów:0    Średnia:0/5]
PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułObjawy problemów z sercem
Następny artykułWakacje w ruchu

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here